poniedziałek, 22 sierpnia 2016

Dopo la Giornata (1)



Trzy miesiące oczekiwania na nowy sezon Serie A zostały w pełni wynagrodzone w pierwszej kolejce. Jak inaugurować rozgrywki to tylko w taki sposób! Grad goli, mecze pełne emocji, świetne debiuty i sporego kalibru niespodzianki. To wszystko miało miejsce w sobotę i niedzielę w Serie A. Zapraszamy na podsumowanie pierwszej kolejki.

(komplet wyników za flashscore.pl)


Wszystko zaczęło się o godzinie 18:00 w stolicy Włoch. Roma miała odnieść łatwe zwycięstwo w przerwie na rywalizację  o Ligę Mistrzów i to zrobiła. Bramki zaczęły padać dopiero w drugiej odsłonie spotkania, ale od początku nie było żadnych wątpliwości kto w tym sezonie gra o scudetto, a kto będzie bronił się przed spadkiem.  Co prawda pierwszy karny wzbudza sporo wątpliwości (raczej sędzia popełnił błąd), ale bramka dla Romy była kwestią czasu. Ostatecznie skończyło się na czterech golach, a Beppe Iachini musi sporo uwagi poświęcić swoim obrońcom. Dobrą informacją dla nas jest występ Wojciecha Szczęsnego, który poza jedną dobrą interwencją i błędem w przyjęciu piłki (na szczęście bez konsekwencji) nie miał wiele pracy. Obiecujący debiut w barwach rzymian zaliczył Bruno Peres i chyba faktycznie gra w czteroosobowym bloku obronnym nie powinna sprawiać mu problemów. Sporo pociechy Luciano Spalletti może mieć też z Leandro Paredesa, który tym meczem powinien zamknąć wszelkie spekulacje na temat swojego odejścia z Romy. Argentyńczyk już daje sporo jakości zespołowi, a jeszcze tkwią w nim duże rezerwy. Nie jest to, jak chciałby Spalletti poziom Pjanica, ale będą z niego ludzie.


Drugim sobotnim meczem było starcie Juventusu z Fiorentiną. Gospodarze rozpoczęli jeszcze bez Miralema Pjanica i Gonzalo Higuaina w pierwszym składzie. Uprzedzając nieco fakty, tylko król strzelców poprzedniego sezonu z tej dwójki pojawił się na boisku i pokazał, że pomimo zmiany barw klubowych i zaokrąglonej sylwetki to on w tej lidze wciąż będzie największą gwiazdą. Juventus nie forsował tempa, nie nastawił się na rozstrzelanie rywala, ale niemal przez całe spotkanie to do niego należała inicjatywa. Jej potwierdzenie przyszło w 37 minucie kiedy to świetnym wyjściem do główki popisał się Sami Khedira i nie dał szans Tatarusanu na obronę. Wraz z upływem czasu Juventus czuł się coraz pewniej, ale Fiorentina wcale nie nastawiała się na jak najmniejszy wymiar kary. Sporo ożywienia w jej szeregi wniósł Carlos Sanchez, to on napędził akcję po której był rzut rożny zamieniony na wyrównującą bramkę przez Kalinicia. Pięć minut później stało się to o czym wspominamy trochę wyżej, Higuain dopadł do piłki i sprytnym strzałem zmieścił ją przy bliższym słupku. 2:1 dla Juve, Pipita przywitał się z nowymi kibicami w najlepszy możliwy sposób. Jako ciekawostkę warto dodać, że w podstawowym składzie Violi wystąpił Federico Chiesa, rocznik 1997, a więc urodzony w okresie w którym jego ojciec był postrachem bramkarzy Serie A. Enrico Chciesę powinni kojarzyć wszyscy kibice ligi włoskiej, a także Widzewa Łódź i Wisły Kraków bo i naszych klubów nie oszczędził w pucharach.

W niedzielę bardzo poważny akces do korony króla strzelców zgłosił Carlos Bacca. Kolumbijczyk trzykrotnie ustrzeił Torino rozpoczynając od efektownego szczupaka, a kończąc na rzucie karnym. To był gol na 3:1 dla Milanu i na tym Rossoneri postanowi zakończyć swój udział w meczu. Ostatnie 20 minut to oddanie pola rywalom z Turynu, którym brakowało jakości i szczęścia żeby gola kontaktowego na 2:3 zdobyć wcześniej niż w 90  minucie. Tym trafieniem swój naprawdę dobry występ ukoronował Daniele Baselli. Nowy sezon to może być świetny czas dla pomocnika Byków, może warto zastanowić się nad nim w kontekście Fantasy Serie A?  Nie Baselli postawił jednak kropkę nad i bo w 94 minucie sędzia Antonio Damato dopatrzył się faulu w polu karnym, który Gabriel Paletta okupił drugą żółtą kartką i… rozerwaną koszulką, a fani Milanu olbrzymimi nerwami. Te zawiodły natomiast Andreę Belottiego, który przegrał piłkę meczową z Gigim Donnarummą! Il Gallo podszedł do karnego podobnie jak Perotti dzień wcześniej, ale romanista trafiał z zimną krwią, a Włoch spartaczył. Milan zaczyna więc rozgrywki od wygranej i pomimo braku spektakularnych wzmocnień pokazał symptomy poprawy w stosunku do poprzedniego campionato. Czy Vincenzo Montella odciska już swoje piętno na zespole?


Regres względem zeszłego roku może za to stać się faktem w przypadku Interu. Już w zapowiedzi sygnalizowaliśmy, że zmiana trenera tuż przed sezonem potęguje chaos w drużynie. I pomimo, że przewidywaliśmy wymęczone zwycięstwo w Weronie to Chievo pokazało, że jak zawsze będą bardzo niewygodni dla faworytów. Porażka 2:0 po dwóch trafieniach byłego piłkarza Milanu, Valtera Birsy, gorszego początku sezonu fani Interu nie mogli sobie chyba wyobrazić.


Strzelecką kanonadę urządzili w Bergamo zawodnicy Atalanty i Lazio. Rzymianie już do przerwy, wydawałoby się, przesądzili o wyniku meczu prowadząc 3:0. Strzelanie nie tylko w tym meczu, ale i w całym sezonie rozpoczął Ciro Immobile. W drugiej części zespół La Dea do walki poderwał Franck Kessie, 19-letni zawodnik z Wybrzeża Kości Słoniowej. Może on grać zarówno na pozycji „szóstki” jak i „ósemki”. W poprzednim sezonie na wypożyczeniu w Cesenie był podstawowym zawodnikiem i na poziomie Serie B zdobył 4 bramki oraz zanotował dwie asysty. Teraz będzie miał za zadanie zastąpić Maartena De Roona i jak się okazuje do tej roli jest dobrze przygotowany. Jego dwa trafienia pozwoliły Atalancie złapać kontakt z Lazio, ale szalę na stronę gości przechylił ostatecznie wprowadzony w końcówce Daniele Cataldi trafiając na 4:2. Podopieczni Gian Piero Gasperiniego zdołali jeszcze odpowiedzieć bramką na 3:4, ale na więcej zabrakło czasu.


Największą niespodzianką tej kolejki , pomimo wpadki Interu, jest remis Pescary z Napoli. Wicemistrzowie Włoch jechali do Abruzji rozstrzelać kolejnego rywala, a niewiele brakowało by sami zostali porządnie trafieni. Do przerwy przegrywali 0:2, a spokojnie mogli wyżej. Marazm w ataku był wręcz niewyobrażalny jeżeli chodzi o Napoli. Manolo Gabbiadini totalnie pogubił się w tym meczu i Maurizio Sarri musi sobie zadawać pytanie czy Włoch faktycznie będzie liderem jego ofensywy. Bardzo blado na swoim byłym stadionie zaprezentował się Lorenzo Insigne, Jose Callejon poza jednym strzałem też nic nie wniósł. Pescara zbyt łatwo przedostawała się pod bramkę Pepe Reiny, a Koulibaly momentami zachowywał się wręcz jak dwunasty zawodnik beniaminka. Pytanie czy to zlekceważenie rywala, słabsza forma czy nieobecność w drugiej linii Jorginho tak wpłynęła na grę Partenopenei? W drugiej połowie gra neapolitańczyków wyglądała już dużo lepiej, a konkrety przyniósł wpuszczony w 53 minucie Dries Mertens, który już dziesięć minut później miał dublet na swoim koncie. Dobrą zmianę dał Arkadiusz Milik, a solidne 20 minut zagrał wprowadzony za Hamsika Zieliński. Po faulu na Piotrze sędzia odgwizdał nawet rzut karny, ale chwilę wcześniej faulowany był bramkarz Pescary, Bizzarri i dlatego pierwotna decyzja o wskazaniu na wapno po konsultacji z asystentem została odwołana. Pescara postawiła, zwłaszcza w pierwszej połowie, trudne warunki Napoli. Kolejne mecze odpowiedzą nam na pytanie czy to jednorazowy wyskok czy może faktycznie Delfiny stać będzie na coś więcej niż tylko rozpaczliwą walkę o utrzymanie.



Reszta spotkań zakończyła się bez niespodzianek. Sampdoria zwyciężyła w Empoli. Dobry mecz w pełnym wymiarze czasowym zagrał w jej barwach Karol Linetty. Cagliari bez udziału Bartosza Salamona przegrało z Genoą 1:3, a solidarne zwycięstwa po 1:0 odniosły Bologna nad Crotone oraz Sassuolo w Palermo (cały mecz Thiago Cionka).  Ogólnie w dziesięciu meczach padły 32 gole, a żadne spotkanie nie zakończyło się bezbramkowym remisem. Takich kolejek życzymy sobie do końca campionato jak najwięcej. 
Druga kolejka już za tydzień na czele z supersobotą: Lazio – Juventus, Napoli-Milan. Czekamy!

(tabela po pierwszej kolejce za flashscore.pl)

Ł.

Komentarze (3):

22 sierpnia 2016 22:24 , Blogger Unknown pisze...

Milan <3

 
23 sierpnia 2016 00:40 , Anonymous Juventino pisze...

W którym miejscu Milan przejawia objawy poprawy? Mają ogrom szczęścia że nie wyszli na skończonych frajerów...

 
23 sierpnia 2016 10:33 , Blogger Unknown pisze...

@ Juventino: w porównaniu z piachem jaki grali w zeszłym sezonie, mecz z Toro (mimo, że powinien być frajersko zremisowany) to przez 70 minut była zdecydowana poprawa. Niang to chyba jej najlepszy przykład (asysta miód). Zobaczymy jak będzie to wyglądało w następnych meczach.

 

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]

<< Strona główna