czwartek, 15 września 2016

Włosko-czeskie porachunki



Czesi wystawili do tegorocznej rywalizacji w Lidze Europy trzy zespoły i wszystkie trafiły w grupach na przedstawicieli calcio. Można zakładać, że gdyby nasi południowi sąsiedzi mieli czterech reprezentantów w tych rozgrywkach to i dla Sassuolo znalazłby się przeciwnik z Czech. Rywalizacja włosko-czeska będzie więc bardzo częsta tej jesieni, a my przyjrzeliśmy się jak to wyglądało w przeszłości. 

Od razu na wstępie zaznaczamy, że interesuje nas rywalizacja klubów czeskich, a nie z byłej Czechosłowacji. Poprowadzimy was przez czasy już po rozpadzie Czechosłowacji na Czechy i Słowację co nastąpiło 1.01.1993 roku. Siłą rzeczy musimy jednak sięgnąć do początków zmagań, a te miały miejsce w roku 1962 w ¼ finału Pucharu Zdobywców Pucharów, kiedy to Fiorentina mierzyła się z Dynamem Żylina (dzisiejsze MSK)  czyli zespołem z terenu dzisiejszej Słowacji. Viola na wyjeździe przegrała 2:3 by w rewanżu odrobić straty i awansować do półfinału po wygranej 2:0. Tę edycję PZP florentczycy zakończyli dopiero w finale przegrywając 0:3 z Atletico Madryt.

To również Fiorentina jako pierwsza starła się z zespołem z czeskiej części Czechosłowacji. Dokładniej udała się na Morawy bo tam mieści się Brno. Wtedy drużyna z tego miasta nazywała się Spartak, ale zdecydowanie bardziej znana jest pod nazwą Zbrojovka. Dla Fiołków ten dwumecz zakończył się srogim laniem. W Toskanii górą byli Włosi (2:0), ale już w Brnie to ówczesny Spartak wygrał 4:0 i awansował do kolejnej rundy Pucharu Miast Targowych. 

Jesienią 1992 roku, czyli tuż przed Aksamitnym rozwodem, rywalizacja klubów z tego kraju z włoskimi została została zakończona. Najpierw na Słowację wybrał się Milan (ten Milan z Bobanem, Rijkaadem, Papinem, van Bastenem, Baresim i całą resztą fenomenalnych piłkarzy) i rozbił w dwumeczu Slovan Bratysława 5:0 (1:0 w Bratysławie i 4:0 w Mediolanie).  Można tu znaleźć analogię do  Fiorentiny z 1962 roku, która doszła do finału PZP. Milan po ograniu Słowaków zameldował się później w Monachium gdzie w finale Ligi Mistrzów uległ Marsylii 0:1.
W tym samym sezonie Juventus mierzył się z Sigmą Ołomuniec i obszedł się z nią jeszcze mocniej niż rossoneri ze swoim rywalem: 2:1 w Ołomuńcu i 5:0 w Turnie. Kresem tej przygody z Pucharem UEFA był finałowy dwumecz z Borussią Dortmund wygrany przez Starą Damę 6:1 (3:1 na wyjeździe i 3:0 u siebie). Jakkolwiek więc wyeliminowanie Słowaków szczęścia w finałąch nie przynosiło tak Czesi okazali się niezłym talizmanem. Przekonała się o tym też Parma.

Skoro już rys historyczny mamy za sobą skupmy się na rywalizacji stricte czesko-włoskiej, ale wciąż będziemy w sezonie 1992/93. O ile mecze Milanu i Juventusu z naszymi sąsiadami miały miejsce jeszcze przed rozpadem Czechosłowacji. To Parma trafiła na Spartę Praga już podczas wiosennych rund Pucharu Zdobywców Pucharów. I jako się rzekło wcześniej, Czesi okazali się dobrym omenem dla Juventusu i tak samo było w przypadku Parmy. Po wyeliminowaniu prażan w ¼ finału zespół Nevio Scali ostatecznie sięgnął po końcowy triumf na Wembley ogrywając Royal Antwerp 3:1. 

(źródło: gettyimages)
W sezonie 1995/96 Włosi ponownie „hurtowo” trafili na Czechów. W Pucharze UEFA najpierw ze Spartą rywalizował Milan (2:0 i 0:0) w 1/8 finału, a w kolejnej rundzie do Pragi na mecz ze Slavią udała się Roma. O ile mediolańczycy poradzili sobie z rywalem i awansowali dalej (odpadli właśnie w ¼ z Bordeaux) to rzymianie po porażce 0:2 w stolicy Czech odrobili straty na Stadio Olimpico, ale już w dogrywce padł remis 1:1 i to Slavia cieszyła się z awansu do półfinału gdzie odpadła z późniejszym finalistą…  Bordeaux. 


Aż do roku 2002 jeżeli los przydzielał drużynom z Półwyspu Apenińskiego przeciwnika z Czech to była to albo Sparta albo Slavia. Z tymi pierwszymi mierzyła się kolejno Fiorentina, Parma i Lazio (obie w grupie Ligi Mistrzów), a z drużyną z czerwoną gwiazdą w herbie rywalizowała Bologna i Udinese (odpadło w IV rundzie Pucharu UEFA). 
Duopol praskich klubów na mecze w Italii przerwał Slovan Liberec, który stanął Milanowi na drodze w eliminacjach Ligi Mistrzów 2002/2003. W Lombardii lepsi okazali się gospodarze wypracowując sobie skromną zaliczkę przed rewanżem. Po golu Inzaghiego rossoneri wygrali 1:0. W rewanżu prowadzenie swoim kolegom też dał Super Pippo, ale mecz ostatecznie wygrał Slovan 2:1. Milan więc awansował dalej dzięki bramkom zdobytym na wyjeździe. Wtedy jeszcze nikt nie sądził, że nad porażkami z zespołami z Czech trzeba będzie kiedyś przejść do porządku dziennego. 


W kolejnym sezonie już w grupie Champions League los znów skojarzył ze sobą Lazio i Spartę Praga. O ile przy poprzednim dwumeczu z sezonu 2000/01 rzymianie okazali się dwukrotnie lepsi tak jesienią 2003 roku lepszy bilans zanotowali rywale. Na Stadio Olimpico biancocelesti wyszarpali remis 2:2 odrabiając dwubramkową stratę. Prym w tym wiódł drugi z braci Inzaghi – Simone. Nad Wełtawą w mroźny grudniowy wieczór lepsi okazali się Czesi po bramce Kincla w 93 minucie. Ta porażka zepchnęła Lazio na ostatnie miejsce w grupie, a awans dalej dała Sparcie.
 Swoistą vendettę musiał więc urządzić Milan, który właśnie na Spartę trafił w losowaniu par 1/8 finału. Mediolańczycy na wyjeździe również nie zdołali zdobyć gola, ale też żadnego nie stracili. 0:0 przed rewanżem u siebie to nie jest remis, który przyjmowany jest w ciemno. Tym razem Milan nie mógł więc liczyć na awans dzięki bramkom strzelonym na wyjeździe jak miało to miejsce w Libercu. Mało tego w 60 minucie rewanżu przy remisie 1:1 był za burtą Ligi Mistrzów. O awansie przesądził jednak Shevchenko. W 66minucie strzelił na 2:1, w 79 na 3:1, a rozbitego rywala dobił pięć minut przed końcem Gattuso. 4:1 nie pozostawiało wątpliwości kto zasłużył na awans. Na marginesie zwycięstwo w takich samych rozmiarach już w następnej rundzie z Deportivo uśpiło Włochów, którzy w rewanżu w Hiszpanii przegrali 0:4 i spektakularnie odpadli.

W latach 2006 i 2007 z czeską przeszkodą musiało radzić sobie Palermo w Pucharze UEFA. Za pierwszym razem Sycylijczycy zaliczyli całkiem udaną przygodę z rozgrywkami pucharowymi. Wygrali swoją grupę i w pierwszej fazie play-off okazali się lepsi od Slavii Praga (1:2 w Czechach i 1:0 u siebie). W następnej rundzie za mocne okazało się Schalke.
Latem 2007 roku  już w eliminacjach czekała Mlada Boleslav. W Czechach podopieczni Stefano Colantuono przegrali 0:1. Na Renzo Barbera zwyciężyli w tym samym stosunku i rozstrzygać musiały rzuty karne, które lepiej egzekwowali goście. W szeregach Palermo nie trafił m.in. Cavani. Drużyna z miasta Skody trafiła potem w grupie na Fiorentinę. Były to czasy kiedy na tym etapie rozgrywek nie było rewanżów więc Mlada starła się z Violą tylko raz we Florencji przegrywając 1:2.
Sezon później ekipę z Toskanii znów czekała podróż za naszą południową granicę, aby w eliminacjach Ligi Mistrzów zmierzyć się ze Slavią. Po wygranej w pierwszym meczu na Artemio Franchi Fiołki spokojnie obroniły zaliczkę i wywiozły z Pragi bezbramkowy remis. Takim samym wynikiem zakończył się sezon później dwumecz Slavii z Genoą już w grupie Ligi Europy.

Zmagania z włoskimi klubami były chlebem powszednim dla Sparty i jej derbowej rywalki. Swoich sił próbował też Slovan Liberec i Mlada Boleslav. W 2011 roku przyszła kolej na Viktorię Pilzno, obecnego rywala Romy. Pięć lat temu Viktoria w fazie grupowej Ligi Mistrzów stawiała czoła Milanowi. W stolicy mody Czesi przegrali 0:2, ale już u siebie boleśnie skarcili Włochów. Do 89 minuty to mediolańczycy po golach Pato i Robinho zdobytych w odstępie dwóch minut prowadzili 2:0. Czesi jednak nie mieli zamiaru się poddawać i najpierw w 89 minucie bramkę kontaktową strzelił Bystron, a w czwartej minucie doliczonego czasu wyrównał Duris! Milan ostatecznie wyszedł z grupy, a Viktoria zbierała jeszcze szlify w Lidze Europy.

To doświadczenie zaprocentowało w 1/16 tych rozgrywek w sezonie 2012/13 przeciwko Napoli. O ile Milan wspominać Pilzno będzie jako lekką zadrę, która większych konsekwencji nie przyniosła o tyle kibice Napoli muszą mieć koszmary nocne i gęsią skórkę na wspomnienie nazwy Viktorii. Rywalizacja z Czechami skończyła się dla neapolitańczyków pogromem. 0:3 u siebie i 0:2 na wyjeździe. Blamaż. Przypomnijmy skład z pierwszego meczu bo ktoś mógłby pomyśleć, że wyszły rezerwy:

De Sanctis; Gamberini (46 Hamsik), Rolando, Britos; Maggio, Donadel (72 Inler), Dzemaili, Zuniga; El Kaddouri (59 Calaio'); Pandev, Cavani.

A wyglądało to tak:



Ostatni rozdział w rywalizacji włosko-czeskiej zapisało Udinese latem 2013 roku. Pół roku po lekcji jaką odebrało Napoli swoje razy zebrali gracze Zebr. Zremisowany 1:1 rewanż w Libercu ze Slovanem był tylko formalnością bo na Stadio Nereo Rocco w Trieście (Friuli było wtedy w remoncie) Czesi wygrali 3:1 i to oni zamiast Udinese awansowali do grup Ligi Europy.

Globalny bilans włoskich ekip przeciwko zespołom z Czech jest korzystniejszy dla drużyn z Półwyspu Apenińskiego. Na 39 rozegranych od marca 1993 roku meczów Czesi wygrali dziesięć razy, Włosi siedemnaście, a dwanaście razy był remis. Bilans nie obejmuje oczywiście dogrywek i karnych, a Slavia i Mlada Boleslav potrafiły rozstrzygnąć takie na swoją korzyść. Na wygraną z Czechami kibice w Italii czekają już pięć lat, bo ostatni był Milan w Lidze Mistrzów z Viktorią. Od tamtej pory to nasi południowi sąsiedzi poprawiali swój bilans trzykrotnie wygrywając i dwa razy remisując. W obecnej edycji Ligi Europy nadarza się więc spora szansa dla Włochów w wyśrubowaniu tego rekordu. Czesi jednak będą chcieli jeszcze bardziej go wyrównać. Pod tym kątem mecze Romy z Viktorią Pilzno, Interu ze Spartą Praga i Fiorentiny ze Slovanem Liberec stają się jeszcze ciekawsze. Pierwsze starcie już dziś w Pilźnie. 

Ł.

Komentarze (0):

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]

<< Strona główna