piątek, 23 września 2016

Zapowiedź szóstej kolejki



(źródło: repubblica.it)

Mimo, że to dopiero szósta seria gier to śmiało możemy napisać: sezon w pełni. Ostatnie siedem dni bardzo napędziło nam ligową rywalizację i absolutni e nie mamy zamiaru na to narzekać. Ponieważ w przyszłym tygodniu Juventus i Napoli grają w Lidze Mistrzów ich mecze odbędą się w sobotę.  W niedzielny wieczór zaś oczy wszystkich zwrócone będą na Florencję gdzie zjawi się Milan z Vincenzo Montellą na ławce trenerskiej. Kolejka zakończy się w poniedziałek meczem Cagliari-Sampdoria.

SOBOTA:

Palermo – Juventus; transmisja Eleven Sports od 17:55
(źródło: forzaitalianfootball.com)

Po remisie w pierwszym spotkaniu Champions League Juve będzie chciało zanotować pierwsze zwycięstwo w tych rozgrywkach i pewnie to rywalizacja w Zagrzebiu zajmuje ich bardziej niż obowiązki ligowe. Jakkolwiek by jednak nie było to komplet punktów na Sycylii jest wręcz wymagany. Spokojnie wygrało tam Napoli więc i taki rezultat będą chcieli osiągnąć mistrzowie Włoch. Odwiedziny starych kątów może dobrze wpłyną na Paulo Dybalę i wreszcie zdobędzie on swoją pierwszą bramkę w tym sezonie. Nie mamy zamiaru Argentyńczyka krytykować za słabą grę, bo tak nie jest, daje on sporo swojej drużynie, ale wciąż brakuje mu bramki i pewnie również on odczuwa z tego powodu pewien niedosyt. Palermo po zwycięstwie w Bergamo wypracowało sobie swoistego rodzaju poduszkę amortyzacyjną i ewentualna strata punktów w meczu ze Starą Damą nie powinna nikogo przysporzyć tam o ból głowy. 

Napoli – Chievo; transmisja Eleven od 20:40

Mecz na szczycie. Wicelider podejmuje czwarty zespół w stawce. Obie drużyny dzieli tylko punkt i może to być bardzo ciekawe i wbrew pozorom wyrównane starcie. Chievo oczywiście żadnym potentatem nie jest, ale ich gra w tym sezonie może się podobać, a to jak punktują podobać się musi. Trzeba było odrabiać straty w Udine i gonić wynik do samego końca? Osiołki nie miały z tym problemu, jak udało się wyrównać starczyło też sił na dobicie rywala. W środę mecz z rewelacyjnym Sassuolo i pełna kontrola tego co działo się na placu gry, nawet po golu wyrównującym dla gości. Piłkarzy Rolando Marana nie przeraża więc widmo odrobienia strat czy utrata prowadzenia, zawsze grają swoją piłkę z pełną wiarą w swoje umiejętności. Za to należy ich tylko chwalić. Napoli natomiast krótko cieszyło się z pozycji lidera, remis z Genoą zabrał im tą pozycję, ale to jedynie szczegół. Milik i spółka chcą stworzyć z San Paolo miejsce z którego punktów się nie wywozi i zawsze zwycięstwo w roli gospodarza będzie jedyną dopuszczalną  opcją. Ciekawe na jak dużą rotację zdecyduje się Maurizio Sarri wobec zbliżającego się meczu z Benficą? Liczymy oczywiście, że podstawowy skład zdoła wywalczyć Piotr Zieliński, a Arek Milik w trzecim kolejnym meczu w Neapolu zdobędzie chociaż jedną bramkę.

NIEDZIELA:

Torino – Roma; transmisja Eleven od 12:25

Dobrą wiadomością dla kibiców z Maratony jest powrót do gry Andrei Belottiego. Zagrał on kilkanaście minut w Pescarze, z Romą powinien wyjść już w pierwszym składzie. I na tym kończą się dobre wieści. Ewentualny brak sukcesu w meczu z Romą oznaczać będzie czwartą z kolei nieudaną próbę, a  pomimo że rzymianom trudno się gra na Stadio Grande Torino to nie przegrali tam w lidze od października 1990 roku! Ostatnie trzy starcia w stolicy Piemontu to trzy remisy za każdym razem 1:1. Roma postrzelała sobie z Crotone, ale jakoś nie możemy się wyzbyć wrażenia, że brak tam jest pewności siebie, takiej pozytywnej boiskowej bezczelności. Z Fiorentiną podopieczni Luciano Spallettiego zagrali dobre zawody, ale brakowało przyśpieszenia pod bramką rywala, kogoś kto raz i drugi napędzi ich akcje bądź spróbuje uderzeń sprzed pola karnego, żeby wyżej wyciągnąć obronę rywali. Ilość dośrodkowań na osamotnionego Dżeko była niewspółmierna do zagrożenia jakie stwarzały. Dośrodkowań dużo, zagrożenia praktycznie zero. Być może potrzeba tam było takiego przełamania jak te cztery gole z Crotone, a może brakuje vice Tottiego, który niekonwencjonalnym zagraniem rozerwie obronę rywala? Patrz gol na 3:0 w środę. Roma nie wygrała jeszcze na wyjeździe czy to w lidze czy w pucharach i wizyta w Turynie jest do tego świetną okazją. Ile mocy może dać takie zwycięstwo na przełamanie pokazał Inter, który po ograniu Juventusu wyszedł jak po swoje w Empoli i szybko załatwił sprawę.

Inter – Bologna; transmisja Eleven Sports od 14:55

(źródło: twimg.com)

Skoro nerazzurri zostali wywołani do tablicy to parę słów o nich. Chociaż najwięcej mówi ostatnie zdanie zapisane przy okazji Torino – Roma. Inter urósł mentalnie po ograniu Juventusu i teraz zadaniem Franka De Boera jest zamiana tej euforii i wiary we własne umiejętności w nawyk punktowania. Okazja na czwartą victorię z rzędu jest przednia bo Bologna punktuje tylko u siebie i w obecnej sytuacji raczej nie przewidujemy tutaj zmian. Zastanawiać się można jedynie nad tym ile bramek ustrzeli Mauro Icardi i czy kolejny raz trafi głową? Argentyńczyk jest w pełnym gazie i nic nie wskazuje na to, że chciałby się zatrzymać. Strach pomyśleć jak radziłby sobie Inter bez niego. Niedziela wydaje się też dobrym momentem na debiut Gabigola w nowych barwach. Pierwszy występ przy owacji Curva Nord 69 – brzmi nieźle. 

Genoa – Pescara

Gryfy zagrają drugi mecz z rzędu w roli gospodarza po środowym pojedynku z Napoli mogą odczuwać pewien niedosyt, ale z drugiej strony punkt z ówczesnym liderem też złym wynikiem nie jest. Teraz będzie można te humory jeszcze poprawić bo z Pescarą to Genoa będzie faworytem. Jest tylko jedno „ale”. Trzeba będzie sobie radzić bez kontuzjowanego Leonardo Pavolettiego (przez najbliższy miesiąc) i zawieszonego za czerwoną kartkę Miguela Veloso. Portugalczyka zabrakło już przeciwko neapolitańczykom i jego brak udało się przykryć. Gorzej będzie z Pavogolem, ale też po jego zejściu genueńczycy tworzyli sobie okazje, inna sprawa że ich nie wykorzystali. Pescara radzić sobie musi bez graczy już dłużej kontuzjowanych więc Massimo Oddo na pewno ma przygotowane i sprawdzone warianty zastępcze. Pescara nie wygrała w Serie A na wyjeździe od Święta Trzech Króli A.D. 2013. To zarazem ostatnie boiskowe zwycięstwo na najwyższym szczeblu Delfinów. Można śmiało powiedzieć, że Pescara wygrywa od święta. Może zmieni się to w niedzielę?

Lazio – Empoli

Lazio we wtorek nie przezwyciężyło fatum jakie wisi  nad ich wizytami na San Siro kiedy grają z Milanem. Od 27 lat nie udało im się tam wygrać. Co w takim razie mają powiedzieć w Empoli skoro oni nigdy na dziesięć prób nie wygrali z Lazio na wyjeździe. Obojętne czy była to liga czy Puchar Włoch zawsze bez sukcesu i ledwie dwa remisy. Pomimo kontuzji Biglii, Basty, Kishny i Marchettiego to rzymianie są zdecydowanym faworytem. Każdy punkt dla Toskańczyków będzie więc sukcesem, ale żeby go zdobyć będą musieli wznieść się na wyżyny swoich umiejętności i tutaj szczególnie tyczy się to Ricardo Saponary, który bardzo słabo wszedł w sezon.

Sassuolo – Udinese
(źródło: b.smimg.net)

Neroverdi  to jednak śmiertelnicy. Nie licząc porażki w Turynie osiągali wyniki, które robiły wrażenie czy to w lidze czy w pucharach. Gdyby jeszcze wygrali na tak niewygodnym terenie jak Bentegodi zanotowaliby sportowy start marzenie. Nie udało się, Di Francesco i jego ludzie to jednak tylko ludzie. Hiperbola? Być może tak, ale doceniamy to jak w piłkę grają w Sassuolo i trzymamy kciuki za ich dobrą formę. Mecze Sasol naprawdę dobrze się ogląda. Z Berardim w składzie byłoby to jeszcze bardziej efektowne, ale Defrel wcale nie zostaje w tyle. Udinese przeciwko Fiorentinie zagrało dobre zawody, gdyby wykazało się większym cwaniactwem i doświadczeniem mogło pokusić się o zwycięstwo. To się nie stało, a szukać punktów na MAPEI Stadium to spore wyzwanie, pokusimy się o stwierdzenie, że w tej chwili większe niż na Milanie. Co ciekawe Zebry jeszcze nigdy  nie przegrały w Emilli-Romanii, ale naszym zdaniem to może się zmienić w niedzielę. 

Fiorentina – Milan; transmisja Eleven od 20:40

Wisienka na torcie jeżeli chodzi o niedzielne mecze. Mediolańczycy są na lekkiej fali po dwóch wygranych z rzędu, a Vincenzo Montella na pewno bardzo chciałby właśnie na Artemio Franchi przedłużyć tę passę. Rossoneri pokonując Lazio odnieśli drugie zwycięstwo ligowe z rzędu pierwszy raz od przełomu stycznia i lutego tego roku. Z trzech wygranych w lidze nie cieszono się w Milanello od przełomu października i listopada zeszłego roku.  Po rozstaniu z Fiorentiną Montella był już w gościach kiedy prowadził Sampdorię i udało mu się wtedy osiągnąć niezły jak na tamten czas remis. Viola oba mecze w roli gospodarza wygrała 1:0, jest bardzo dobrze zorganizowana w defensywie na swoim stadionie, ale sprzyja jej też tam szczęście. Za przykład niech służy obrona piętą Lezzeriniego z Chievo czy strzał w słupek Nainggolana tydzień temu. Przeciwko swoim byłym kolegom nie wystąpi Mati Fernadez, który leczy kontuzję uda zresztą Chilijczyk nie zdążył jeszcze zadebiutować w koszulce w czerwono-czarne pasy.


PONIEDZIAŁEK:

Crotone – Atalanta
(źródło: passionedelcalcio.it)

Znów mecz ze strefy spadkowej w każdym z trzech dotychczas rozegranych były emocje, padały bramki i liczymy, że podobnie będzie w poniedziałek. Crotone w każdym meczu będzie szukało punktów nawet w Rzymie pomimo wysokiej porażki potrafili postraszyć bardziej utytułowanych rywali. Czy są w stanie skrzywdzić Atalantę? Przy tak słabej formie La Dea należy odpowiedzieć twierdząco. Mecz znów będzie rozegrany w Pescarze także klimat sparingowy gwarantowany i być może taka atmosfera pozwoli przełamać się gościom z Bergamo? Gasperini po meczu z Palermo przekonywał, że zespół taktycznie jest dobrze przygotowany i tylko spokój i cierpliwość mogą pomóc w osiąganiu lepszych wyników. O te cechy u Gaspa jesteśmy spokojni mniej przekonani jesteśmy jak zareaguje kierownictwo po ewentualnej porażce z beniaminkiem. 

Cagliari – Sampdoria; transmisja Eleven od 20:55

Pogubiła się Sampdoria po ulewie w Rzymie. Dopóki mecz toczył się w regulaminowych ramach sezon układał się dla niej bardzo dobrze. Długa przerwa pomiędzy połowami w stolicy rozregulowała piłkarzy Marco Gaianpaolo na tyle, że dali się przegonić Romie, dosyć pechowo przegrali z Milanem i bardzo łatwo w Bolonii. Teraz czeka ich drugi z rzędu wyjazd na stadion z którego jeszcze nikt w tym sezonie nie wywiózł pełnej puli. Lekcja jaką otrzymała tam Atalanta na pewno stanowi sporą przestrogę i to  bez względu na wysoką porażkę Cagliari w Turynie. Marco Boriello i Marco Sau będą chcieli podtrzymać swoją passę i trzeci raz przed własną publicznością podzielić między siebie dorobek bramkowy. My liczymy na pojedynek Bartosza Salamona z Karolem Linettym, ale chyba nawet samobójcze trafienie Ceppitelliego z J-Stadium nie wpłynie na decyzję zamiany Włocha na Polaka w środku obrony Sardyńczyków. Chociaż chcielibyśmy się tutaj mylić. 

Redakcja

Komentarze (0):

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]

<< Strona główna