Zapowiedź siódmej kolejki
(outdoorblog.it) |
Siódma kolejka to równocześnie ostatnia seria spotkań przed
meczami eliminacji Mistrzostw Świata. Przerwę każdy będzie chciał spędzić na
spokojnej pracy i w dobrych humorach. Dwa tygodnie to też czas w którym można
dokonać zmiany szkoleniowca, a paru kandydatów coraz słabiej trzyma się swoich
stołków i ewentualne potknięcie może kogoś sporo kosztować.
SOBOTA:
Pescara – Chievo
Wszyscy mówią, że beniaminek nie gra źle, że potrafi sobie
stworzyć dobre okazje do strzelenia gola i że już za moment, za chwilę przełoży
się to na wyniki. Póki co tych jednak brakuje. Udało się co prawda dogonić
Genoę i wywieźć punkt z trudnego terenu, ale rywal musiał grać w dziewięciu
żeby było to możliwe. Przeciwko osłabionemu Torino też przechylić szali na
swoją stronę się nie udało. Jedynym sukcesem jest walkower jakim zostało
ukarane Sassuolo. Kolejny remis będzie witany nad Adriatykiem z pokorą bo to
zawsze punkt więcej, ale idziemy o zakład, że nikt punktu w Pescarze nie bierze
w ciemno, nawet z tak porządnie grającym Chievo. Czas wreszcie podnieść
jakieś oczka z boiska i nie ma co liczyć na dobre serce piłkarzy z Werony, oni
bez mrugnięcia okiem ograbili, całkiem niedawno, będące w potrzebie Udinese.
Udinese – Lazio; transmisja w Eleven od 20:40
(źródło: bleacherreport.net) |
Bianconeri będą
czasami potrafili zaskoczyć rywali w tym sezonie jak miało to miejsce z
Milanem, ale też nie jest to drużyna po której można spodziewać się
zaskakujących wyników raz w miesiącu, prędzej raz na kwartał. Udinese punktów
będzie szukało u siebie i każdy dorobek z zespołami o większym potencjale
będzie tam witany z otwartymi ramionami. Takim zespołem niewątpliwie jest
Lazio, które chce wrócić w przyszłym sezonie do rywalizacji w europejskich
pucharach, ale żeby tak się stało należy wygrywać na wyjazdach, a Udine to
takie miejsce gdzie można tego dokonać.
Tym bardziej, że rzymianie ostatnie wizyty na północy kraju wspominają
pozytywnie, ostatnią porażkę ponieśli tam w 2013 roku. Największą bolączką będzie
zastąpienie Lucasa Biglii, Igli Tare szuka na rynku wolnych zawodników, którzy
mogliby zająć miejsce kapitana na czas jego nieobecności, ale we Friuli Simone
Inzaghi będzie musiał radzić sobie z kadrą z jaką pracował w tym tygodniu.
Jeżeli załata tę dziurę w środku pola to Lazio powinno przywieźć jakąś zdobycz.
NIEDZIELA:
Empoli – Juventus; transmisja w Eleven od 12:25
Postrzelała sobie Stara
Dama w Lidze Mistrzów czym zatarła bardzo słabe wrażenie jakie zostawiła po
meczu w Palermo. Teoretycznie Empoli to kandydat do zmasakrowania, ale
Toskańczycy nie tracą wiele bramek (zazwyczaj dwie) problem w tym, że jeszcze
mniej ich strzelają. Ba, ich kibice piątki po trafieniach swoich ulubieńców
mogli przybijać w tym sezonie tylko 12 września kiedy dwa gole dały zwycięstwo
z Crotone. Pozostałe sześć spotkań to puste przebiegi. Jasno widać więc, że
Juventus do zwycięstwa potrzebuje skromnego 1:0 bo skoro Maccarone i Gilardino
nie potrafili sforsować obrony Torino czy Udine to ciężko zakładać, że zrobią
to z Juventusem. Dla mistrzów Italii idealny mecz na bardzo ekonomiczne
zwycięstwo. Siły trzeba gospodarować rozsądnie, sezon jest długi.
Atalanta – Napoli; transmisja w Eleven od 14:55
Istnieją dwie teorie: jedna mówi o tym, że lepiej gonić,
wywierać presję na rywalu i z każdym kolejnym tygodniem coraz mocniej naciskać
aż popełni błąd i da się wyprzedzić na finiszu. Druga mówi zupełnie co innego,
że lepiej uciekać bo każde nasze zwycięstwo to coraz więcej wątpliwości w głowach
goniących czy dadzą radę. Obie pewnie znajdą tylu samo zwolenników co
przeciwników. Napoli siłą rzeczy musi póki co realizować tę pierwszą. Ucieczki
tak naprawdę nawet nie rozpoczęli bo z pozycji lidera cieszyli się od ledwie kilkanaście godzin soboty do
środy. Pogoń za rywalem jest trudniejsza kiedy gra się na wyjeździe, ale w tych
rozgrywkach stadion Atalanty jest wyjątkowo gościnny. Podopieczni Sarriego
jeszcze w tym sezonie nie przegrali, ale też dwa remisy na trzy podejścia w
delegacjach to statystyka raczej średnia dla zespołu mającego mistrzowskie
aspiracje. I jeszcze mało istotny fakt: Napoli w XXI wieku w Bergamo wygrało
dwa razy na osiem prób (liczymy tylko Serie A).
Bologna – Genoa
My home is
my castle. Bologna śmiało może tak twierdzić. Trzy mecze, trzy wygrane,
jeden stracony gol. Progres względem poprzedniego sezonu ekipa Donadoniego chce
wypracować przede wszystkim na Renato Dall'Ara. Okazja do tego niezła, bo raz
że Genoa gdzieś zatraciła błysk z początku sezonu, a dwa, że przyjedzie do
Bolonii osłabiona i to potężnie. Pavoletti nadal się leczy, a dołączył do niego
Ocampos. Za kartki wiszą natomiast z reguły rezerwowi Pandev i Edenilson. W
szeregach gospodarzy wszyscy liczą na powrót Antionio Mirante, ale choć wyniki
badań bramkarza są optymistyczne to ciężko zakładać, że już w niedzielę wróci
on do gry. Z sercem nie ma żartów. Pod znakiem zapytania stoi udział w meczu Gastaldello i Kraftha, ale
tutaj jeszcze nic nie jest przesądzone. Ewentualny sukces Gryfów będzie pierwszym od siedmiu lat (prawie co do dnia, bo
poprzednie zwycięstwo w Bolonii zanotowały 4.10.2009 roku). Po siedmiu latach
chudych, nastąpi siedem tłustych?
Cagliari – Crotone
Mecz dwóch beniaminków, ale zarazem dwóch drużyn, które
dzieli spora różnica. Sardyńczycy po ewentualnej wygranej zanotują drugie
zwycięstwo z rzędu co nie zdarzyło im się w Serie A od maja 2015 roku. Ponadto idziemy o zakład, że
Cagliari przed własną publicznością będzie punktowało na poziomie miejsc 7-10 i
to tutaj będzie wypracowywało sobie kapitał niezbędny do utrzymania. Do tej
pory każdy mecz na Stadio Sant'Elia wyglądał inaczej. Najpierw udało się odrobić dwie bramki i
wyszarpać remis Romie, następnie Boriello i spółka nie dali szans Atalancie, a
w poniedziałek w kuriozalnych okolicznościach ograli Sampdorię. Wygrana z
Crotone jest jedyną możliwością jaką widzą na Sardynii. Pitagorejczycy wyraźnie odstają od reszty stawki i po cichu
liczymy, że uda im się uzbierać do końca rozgrywek chociaż 17 punktów dzięki
czemu poprawią wynik Vicenzy z sezonu 1949/50 i nie będą najgorszą drużyną w
historii dwudziesto zespołowej ligi. Aha, ewentualna porażka w pojedynku z
Cagliari ma zaowocować zmianą trenera. To stołek Davide Nicoli jest w tej chwili najmniej
stabilny.
Sampdoria – Palermo
W teorii idealny rywal dla blucerchiatich żeby odkuć się po wtopie z Cagliari i przerwać
passę czterech porażek z rzędu. Palermo
na papierze jest słabsze, ale pytanie jak wygląda morale w szatni Karola
Linettiego i jego kolegów? Cały wrzesień bez jakiegokolwiek, choćby najmniejszego
sukcesu w dodatku uwieńczony spektakularnym babolem w wykonaniu Viviano. Doria
miała niezły wynik po bardzo ambitnej grze, a w oka mgnieniu została z niczym.
Starcie z Palermo jest więc dla Sampdorii meczem o coś więcej niż trzy punkty.
Ewentualna wygrana pozwoli odskoczyć od strefy spadkowej, jeszcze mocniej
umieści tam rywali i może dać w końcu oddech i spokój, którego tak potrzeba w
Genui. Ale, ale bardzo podobnie dziesięć dni temu myślano w Bergamo, a
skończyło się 0:1 i pierwszymi przebąkiwaniami o zwolnieniu trenera. Prezes
Ferrero póki co zachowuje względny spokój, nie słyszymy o możliwej dymisji
szkoleniowca, ale sytuacja może odmienić się o 180 stopni po ewentualnej porażce w
niedzielę. Jak pisaliśmy we wstępie przerwa na kadrę to dobry czas na zmianę
trenerów.
AC Milan – Sassuolo
Mediolańczycy notują passę trzech spotkań bez porażki, ale
jednocześnie krytykowani są za słabą grę i masę szczęścia. W żadnym z ostatnich meczów nie zachwycili, ale liczą się punkty. Z Sassuolo będzie jednak
trudniej. Podopieczni Eusebio Di Francesco zawsze grają swoją piłkę bez względu
czy przychodzi im stawać naprzeciwko Milanu czy Chievo. Obie drużyny dzieli w
tabeli tylko punkt, ze wszystkich dwunastu meczy ligowych tylko raz z ich
udziałem padł remis (Milan przed tygodniem we Florencji) więc wydaje się, ze mecz
z kategorii my albo oni. Neroverdi zresztą lubią
grać z Milanem dotychczas wygrali z nim aż cztery z sześciu ligowych
konfrontacji!
Torino – Fiorentina
(źródło: lastampa.it) |
Byki w najlepszy z możliwych sposobów wróciły do
wygrywania bo rozbić Romę Spallettiego 3:1 jeszcze nikomu w Italii się nie
udało. Ta wygrana ma dać Torino wiatru w żagle i pozwolić wyskoczyć z dolnych
rejonów tabeli w te zdecydowanie przyjemniejsze, gdzie czeka na koniec nagroda
w postaci przepustki do pucharów. Tylko, że dokładnie takie same głosy
słyszalne były z obozu Violi po
zwycięstwie nad rzymianami, a od tamtego czasu podopieczni Paulo Sousy tylko
dwukrotnie zremisowali. Można powiedzieć, że sukces nie został odpowiednio
skonsumowany. Czy taki sam los czeka turyńczyków? Ciężko przesądzać, ale
Fiorentina nie będzie łatwym kąskiem. Można zaryzykować stwierdzenie, że to
właśnie ta konfrontacja wskaże, który zespół powinien dołączyć do peletonu żywo
zainteresowanego grą w Europie w nowym sezonie. Tylko, że ten obecny dopiero się
rozpoczął i jeszcze masa gier przed
nami, ale zwycięzca niedzielnego pojedynku wypracuje sobie chociaż jakiś
handicap.
AS Roma – Inter; transmisja Eleven od 20:40
(źródło: youtube.com) |
Bez dwóch zdań mecz kolejki. Nawet pomimo tego, że oba
zespoły nie rozstrzygają już między sobą kwestii mistrzostwa Włoch. W świetle
ostatnich wyników jednak ciężko nie mieć obaw o poziom tego spotkania. Roma gra
w kratkę, ale nawet kiedy wygrywa nie zachwyca. Inter po kompromitacji w Lidze
Europy ograł Juventus, kontynuował serię dobrych wyników ligowych by znowu
skompromitować się w Europie. Jasne zabrakło Icardiego czy Perisicia, ale do
Pragi nie pojechała Primavera, a wciąż solidny europejski zespół (przynajmniej
w teorii). Czy w Mediolanie mają aż tak wy…łożone na rozgrywki europejskie? Nie
chce nam się wierzyć, zwłaszcza, że dla nowego trenera każde zwycięstwo to
wartość dodana. Co do Romy to zła wiadomość: po każdym z poprzednich wyników
4:0 w tym sezonie następowała spektakularna klapa. Po Udine – 0:3 od Porto, po
Crotone – 1:3 od Torino. Jak będzie w niedzielę? Na szczęście dla rzymian grają
w roli gospodarza bo na obcych stadionach jeszcze w tym sezonie nie udało się
wygrać. Inter w Rzymie z Romą nie zwyciężył od ośmiu lat (4:0 w październiku
2008), ale trzy ostatnie mecze ligowe to dwa zwycięstwa u siebie i remis na
Olimpico. Jeżeli giallorossi nie chcą
żeby grupa, którą gonią poszerzyła się jeszcze o mediolańczyków to muszą w
niedzielę wygrać. W przypadku porażki do nich będą tracili już cztery punkty.
Komentarze (0):
Prześlij komentarz
Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]
<< Strona główna