piątek, 30 września 2016

Zapowiedź siódmej kolejki

(outdoorblog.it)
Siódma kolejka to równocześnie ostatnia seria spotkań przed meczami eliminacji Mistrzostw Świata. Przerwę każdy będzie chciał spędzić na spokojnej pracy i w dobrych humorach. Dwa tygodnie to też czas w którym można dokonać zmiany szkoleniowca, a paru kandydatów coraz słabiej trzyma się swoich stołków i ewentualne potknięcie może kogoś sporo kosztować. 

SOBOTA:

Pescara – Chievo

Wszyscy mówią, że beniaminek nie gra źle, że potrafi sobie stworzyć dobre okazje do strzelenia gola i że już za moment, za chwilę przełoży się to na wyniki. Póki co tych jednak brakuje. Udało się co prawda dogonić Genoę i wywieźć punkt z trudnego terenu, ale rywal musiał grać w dziewięciu żeby było to możliwe. Przeciwko osłabionemu Torino też przechylić szali na swoją stronę się nie udało. Jedynym sukcesem jest walkower jakim zostało ukarane Sassuolo. Kolejny remis będzie witany nad Adriatykiem z pokorą bo to zawsze punkt więcej, ale idziemy o zakład, że nikt punktu w Pescarze nie bierze w ciemno, nawet z tak porządnie grającym Chievo. Czas wreszcie podnieść jakieś oczka z boiska i nie ma co liczyć na dobre serce piłkarzy z Werony, oni bez mrugnięcia okiem ograbili, całkiem niedawno, będące w potrzebie Udinese.

Udinese – Lazio; transmisja w Eleven od 20:40
(źródło: bleacherreport.net)


Bianconeri będą czasami potrafili zaskoczyć rywali w tym sezonie jak miało to miejsce z Milanem, ale też nie jest to drużyna po której można spodziewać się zaskakujących wyników raz w miesiącu, prędzej raz na kwartał. Udinese punktów będzie szukało u siebie i każdy dorobek z zespołami o większym potencjale będzie tam witany z otwartymi ramionami. Takim zespołem niewątpliwie jest Lazio, które chce wrócić w przyszłym sezonie do rywalizacji w europejskich pucharach, ale żeby tak się stało należy wygrywać na wyjazdach, a Udine to takie miejsce  gdzie można tego dokonać. Tym bardziej, że rzymianie ostatnie wizyty na północy kraju wspominają pozytywnie, ostatnią porażkę ponieśli tam w 2013 roku. Największą bolączką będzie zastąpienie Lucasa Biglii, Igli Tare szuka na rynku wolnych zawodników, którzy mogliby zająć miejsce kapitana na czas jego nieobecności, ale we Friuli Simone Inzaghi będzie musiał radzić sobie z kadrą z jaką pracował w tym tygodniu. Jeżeli załata tę dziurę w środku pola to Lazio powinno przywieźć jakąś zdobycz.

NIEDZIELA:

Empoli – Juventus; transmisja w Eleven od 12:25

Postrzelała sobie Stara Dama w Lidze Mistrzów czym zatarła bardzo słabe wrażenie jakie zostawiła po meczu w Palermo. Teoretycznie Empoli to kandydat do zmasakrowania, ale Toskańczycy nie tracą wiele bramek (zazwyczaj dwie) problem w tym, że jeszcze mniej ich strzelają. Ba, ich kibice piątki po trafieniach swoich ulubieńców mogli przybijać w tym sezonie tylko 12 września kiedy dwa gole dały zwycięstwo z Crotone. Pozostałe sześć spotkań to puste przebiegi. Jasno widać więc, że Juventus do zwycięstwa potrzebuje skromnego 1:0 bo skoro Maccarone i Gilardino nie potrafili sforsować obrony Torino czy Udine to ciężko zakładać, że zrobią to z Juventusem. Dla mistrzów Italii idealny mecz na bardzo ekonomiczne zwycięstwo. Siły trzeba gospodarować rozsądnie, sezon jest długi.

Atalanta – Napoli; transmisja w Eleven od 14:55

Istnieją dwie teorie: jedna mówi o tym, że lepiej gonić, wywierać presję na rywalu i z każdym kolejnym tygodniem coraz mocniej naciskać aż popełni błąd i da się wyprzedzić na finiszu. Druga mówi zupełnie co innego, że lepiej uciekać bo każde nasze zwycięstwo to coraz więcej wątpliwości w głowach goniących czy dadzą radę. Obie pewnie znajdą tylu samo zwolenników co przeciwników. Napoli siłą rzeczy musi póki co realizować tę pierwszą. Ucieczki tak naprawdę nawet nie rozpoczęli bo z pozycji lidera cieszyli się od ledwie kilkanaście godzin soboty do środy. Pogoń za rywalem jest trudniejsza kiedy gra się na wyjeździe, ale w tych rozgrywkach stadion Atalanty jest wyjątkowo gościnny. Podopieczni Sarriego jeszcze w tym sezonie nie przegrali, ale też dwa remisy na trzy podejścia w delegacjach to statystyka raczej średnia dla zespołu mającego mistrzowskie aspiracje. I jeszcze mało istotny fakt: Napoli w XXI wieku w Bergamo wygrało dwa razy na osiem prób (liczymy tylko Serie A). 

Bologna – Genoa



My home is my castle. Bologna śmiało może tak twierdzić. Trzy mecze, trzy wygrane, jeden stracony gol. Progres względem poprzedniego sezonu ekipa Donadoniego chce wypracować przede wszystkim na Renato Dall'Ara. Okazja do tego niezła, bo raz że Genoa gdzieś zatraciła błysk z początku sezonu, a dwa, że przyjedzie do Bolonii osłabiona i to potężnie. Pavoletti nadal się leczy, a dołączył do niego Ocampos. Za kartki wiszą natomiast z reguły rezerwowi Pandev i Edenilson. W szeregach gospodarzy wszyscy liczą na powrót Antionio Mirante, ale choć wyniki badań bramkarza są optymistyczne to ciężko zakładać, że już w niedzielę wróci on do gry. Z sercem nie ma żartów. Pod znakiem zapytania stoi udział w meczu Gastaldello i Kraftha, ale tutaj jeszcze nic nie jest przesądzone. Ewentualny sukces Gryfów będzie pierwszym od siedmiu lat (prawie co do dnia, bo poprzednie zwycięstwo w Bolonii zanotowały 4.10.2009 roku). Po siedmiu latach chudych, nastąpi siedem tłustych? 

Cagliari – Crotone

Mecz dwóch beniaminków, ale zarazem dwóch drużyn, które dzieli spora różnica. Sardyńczycy po ewentualnej wygranej zanotują drugie zwycięstwo z rzędu co nie zdarzyło im się w Serie A od maja 2015 roku. Ponadto idziemy o zakład, że Cagliari przed własną publicznością będzie punktowało na poziomie miejsc 7-10 i to tutaj będzie wypracowywało sobie kapitał niezbędny do utrzymania. Do tej pory każdy mecz na Stadio Sant'Elia wyglądał inaczej. Najpierw udało się odrobić dwie bramki i wyszarpać remis Romie, następnie Boriello i spółka nie dali szans Atalancie, a w poniedziałek w kuriozalnych okolicznościach ograli Sampdorię. Wygrana z Crotone jest jedyną możliwością jaką widzą na Sardynii. Pitagorejczycy wyraźnie odstają od reszty stawki i po cichu liczymy, że uda im się uzbierać do końca rozgrywek chociaż 17 punktów dzięki czemu poprawią wynik Vicenzy z sezonu 1949/50 i nie będą najgorszą drużyną w historii dwudziesto zespołowej ligi. Aha, ewentualna porażka w pojedynku z Cagliari ma zaowocować zmianą trenera. To stołek Davide Nicoli jest w tej chwili najmniej stabilny.

Sampdoria – Palermo


W teorii idealny rywal dla blucerchiatich żeby odkuć się po wtopie z Cagliari i przerwać passę czterech porażek z rzędu.  Palermo na papierze jest słabsze, ale pytanie jak wygląda morale w szatni Karola Linettiego i jego kolegów? Cały wrzesień bez jakiegokolwiek, choćby najmniejszego sukcesu w dodatku uwieńczony spektakularnym babolem w wykonaniu Viviano. Doria miała niezły wynik po bardzo ambitnej grze, a w oka mgnieniu została z niczym. Starcie z Palermo jest więc dla Sampdorii meczem o coś więcej niż trzy punkty. Ewentualna wygrana pozwoli odskoczyć od strefy spadkowej, jeszcze mocniej umieści tam rywali i może dać w końcu oddech i spokój, którego tak potrzeba w Genui. Ale, ale bardzo podobnie dziesięć dni temu myślano w Bergamo, a skończyło się 0:1 i pierwszymi przebąkiwaniami o zwolnieniu trenera. Prezes Ferrero póki co zachowuje względny spokój, nie słyszymy o możliwej dymisji szkoleniowca, ale sytuacja może odmienić się o 180 stopni po ewentualnej porażce w niedzielę. Jak pisaliśmy we wstępie przerwa na kadrę to dobry czas na zmianę trenerów.

AC Milan – Sassuolo


Mediolańczycy notują passę trzech spotkań bez porażki, ale jednocześnie krytykowani są za słabą grę i masę szczęścia. W żadnym z ostatnich meczów nie zachwycili, ale liczą się punkty. Z Sassuolo będzie jednak trudniej. Podopieczni Eusebio Di Francesco zawsze grają swoją piłkę bez względu czy przychodzi im stawać naprzeciwko Milanu czy Chievo. Obie drużyny dzieli w tabeli tylko punkt, ze wszystkich dwunastu meczy ligowych tylko raz z ich udziałem padł remis (Milan przed tygodniem we Florencji) więc wydaje się, ze mecz z kategorii my albo oni. Neroverdi zresztą lubią grać z Milanem dotychczas wygrali z nim aż cztery z sześciu ligowych konfrontacji! 

Torino – Fiorentina
(źródło: lastampa.it)

Byki  w najlepszy z możliwych sposobów wróciły do wygrywania bo rozbić Romę Spallettiego 3:1 jeszcze nikomu w Italii się nie udało. Ta wygrana ma dać Torino wiatru w żagle i pozwolić wyskoczyć z dolnych rejonów tabeli w te zdecydowanie przyjemniejsze, gdzie czeka na koniec nagroda w postaci przepustki do pucharów. Tylko, że dokładnie takie same głosy słyszalne były z obozu Violi po zwycięstwie nad rzymianami, a od tamtego czasu podopieczni Paulo Sousy tylko dwukrotnie zremisowali. Można powiedzieć, że sukces nie został odpowiednio skonsumowany. Czy taki sam los czeka turyńczyków? Ciężko przesądzać, ale Fiorentina nie będzie łatwym kąskiem. Można zaryzykować stwierdzenie, że to właśnie ta konfrontacja wskaże, który zespół powinien dołączyć do peletonu żywo zainteresowanego grą w Europie w nowym sezonie. Tylko, że ten obecny dopiero się rozpoczął i  jeszcze masa gier przed nami, ale zwycięzca niedzielnego pojedynku wypracuje sobie chociaż jakiś handicap. 

AS Roma – Inter; transmisja Eleven od 20:40
(źródło: youtube.com)

Bez dwóch zdań mecz kolejki. Nawet pomimo tego, że oba zespoły nie rozstrzygają już między sobą kwestii mistrzostwa Włoch. W świetle ostatnich wyników jednak ciężko nie mieć obaw o poziom tego spotkania. Roma gra w kratkę, ale nawet kiedy wygrywa nie zachwyca. Inter po kompromitacji w Lidze Europy ograł Juventus, kontynuował serię dobrych wyników ligowych by znowu skompromitować się w Europie. Jasne zabrakło Icardiego czy Perisicia, ale do Pragi nie pojechała Primavera, a wciąż solidny europejski zespół (przynajmniej w teorii). Czy w Mediolanie mają aż tak wy…łożone na rozgrywki europejskie? Nie chce nam się wierzyć, zwłaszcza, że dla nowego trenera każde zwycięstwo to wartość dodana. Co do Romy to zła wiadomość: po każdym z poprzednich wyników 4:0 w tym sezonie następowała spektakularna klapa. Po Udine – 0:3 od Porto, po Crotone – 1:3 od Torino. Jak będzie w niedzielę? Na szczęście dla rzymian grają w roli gospodarza bo na obcych stadionach jeszcze w tym sezonie nie udało się wygrać. Inter w Rzymie z Romą nie zwyciężył od ośmiu lat (4:0 w październiku 2008), ale trzy ostatnie mecze ligowe to dwa zwycięstwa u siebie i remis na Olimpico. Jeżeli giallorossi nie chcą żeby grupa, którą gonią poszerzyła się jeszcze o mediolańczyków to muszą w niedzielę wygrać. W przypadku porażki do nich będą tracili już cztery punkty.

Komentarze (0):

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]

<< Strona główna